Wiele wskazuje na to, że to będzie najlepszy sezon rowerowy od lat. Z powodu pandemii Polacy nastawiają się w tym roku na krótsze podróże i bardziej aktywne niż zazwyczaj wakacje. To widać w sklepach - jednoślady znikają z nich błyskawicznie. Można się spodziewać, że na szlakach pojawi się wielu świeżo upieczonych rowerzystów oraz osób powracających do jazdy na rowerze po latach przerwy. Nie tylko oni powinni się zapoznać z kilkoma kluczowymi zasadami planowania rowerowych podróży.
Często słyszymy, że coś jest „…jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina”. To naturalnie prawda, ale podróżowanie na jednośladzie jest jednak bardziej skomplikowane. Trzeba przygotować sprzęt, kondycję i pamiętać o kilku innych ważnych sprawach. Zwłaszcza w przypadku dłuższych tras. Nie brakuje śmiałków, którzy kilka razy dojadą na rowerze do pracy, a potem nagle ruszają na wielodniowy rajd. Nie tędy droga. Żeby letnie wyprawy rowerowe dawały maksimum przyjemność, warto wcześniej pomyśleć o kilku niezwykle istotnych rzeczach.
Po pierwsze: robimy kondycję
Po wiosennych treningach i spacerach powinniśmy być w całkiem niezłej formie. Pozimowy rozruch już przecież dawno za nami. Tylko że poziom swojego przygotowania fizycznego łatwo przeszacować. Dłuższa jazda na rowerze wiąże się ze specyficznym typem wysiłku, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień.
Samo naciskanie na pedały to jedna sprawa. Ale po kilkudziesięciu kilometrach możemy poczuć ból pleców, rąk i nadgarstków, które też intensywnie pracują, zwłaszcza przy pochylonej pozycji. Nie można także lekceważyć dyskomfortu w… rejonie ciała, który styka się z siodełkiem. Doświadczeni rowerzyści wiedzą, że te obszary także wymagają „treningu”, a wygodę i przyjemność z jazdy uzyskuje się dopiero po kilku dłuższych wypadach.
Kwestii kondycyjnych nie da się przeskoczyć. Owszem, można kupić spodenki z żelową wkładką i zadbać o kierownicę z podpórką na przedramiona. Resztę trzeba po prostu wytrenować. Zaczynać od krótkich i płaskich tras, a potem stopniowo zwiększać dystanse i obciążenia. Nawet w przypadku jazdy czysto rekreacyjnej.
Po drugie: nie dajemy się zaskoczyć
Latem na rowerze łatwo stracić czujność. Wydaje nam się, że przy wysokich temperaturach i długich dniach zawsze sobie poradzimy. Nie przemarzniemy, nie będziemy wracać po ciemku, a w ostateczności spędzimy noc w plenerze.
Tymczasem o tej porze roku też trzeba się przygotować na niespodzianki i trudne warunki. Należy się zabezpieczyć choćby przed mocnym słońcem, nagłymi burzami i komarami. Obowiązkowymi elementami bagażu na pewno powinny być: okulary przeciwsłoneczne, kask i zapas wody. Upał to chyba największy przeciwnik rowerzysty podczas letnich miesięcy.
Ale nie możemy zapominać o wietrze. Szczególnie zdradliwy jest wtedy, gdy podczas pierwszej części wycieczki wieje w plecy, a my robimy pętlę lub wracamy tą samą trasą. Nagle okazuje się, że dzień się kończy, a my walczymy z podmuchami uderzającymi nas w twarz.
Recepta jest jedna – trzeba się dobrze przygotować i wyposażyć, sprawdzać prognozy i zawsze - ale to zawsze - zostawiać margines czasu na powrót.
Po trzecie: planujemy trasę i cel
Infrastruktura rowerowa w Polsce jest już na zadawalającym poziomie, ale wciąż nie na takim, by ruszyć przed siebie bez planu i liczyć na wygodne drogi rowerowe w każdym kierunku. Szlaki dla cyklistów lubią się niespodziewanie kończyć i łączyć z ruchliwymi drogami. Nie w każdym rejonie kraju zadbano o cyklostrady i rowerowe drogi międzygminne.
Ale oczywiście idealnych tras nie brakuje. Tylko trzeba wiedzieć, którędy prowadzą. W internecie łatwo wyszukać rankingi najlepszych polskich tras rowerowych. Można także zapytać na dedykowanych turystyce rowerowej grupach w portalach społecznościowych.
Gdy się dobrze poszuka, znajdzie się recenzje tras, wraz z ich przebiegiem. Można je wgrać do dowolnej aplikacji, która rejestruje treningi i podążać za wskazówkami. To szansa na odkrycie nowych terenów i szlaków. Choć oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać trasy najbardziej znane i najczęściej przywoływane, jak Green Velo, rowerowy szlak wokół Tatr czy wiodący wzdłuż wybrzeża Bałtyku Szlak Latarni Morskich. Decyzja należy tylko do tych, którzy trzymają ręce na rowerowych kierownicach.
Po czwarte: wybieramy dobre ubezpieczenie
Czy po opisanych wyżej przygotowaniach można ruszać w trasę? Można, ale dużo lepszym rozwiązaniem byłoby zrobienie jeszcze jednej niezwykle istotnej rzeczy. Mowa o ubezpieczeniu. To naprawdę nie zajmie wiele czasu – na pewno dużo mniej niż budowanie formy, pakowanie się czy planowanie tras. A korzyści z ograniczenia ryzyka są oczywiste.
Można się o tym przekonać, analizując warunki ubezpieczenia Mój Rower. Można je nabyć u partnerów handlowych Santander Consumer Banku – banku od kredytów, przy zakupie nowego roweru. Ubezpieczenie obejmuje zwrot kosztów naprawy oraz wypłatę odszkodowania po kradzieży jednośladu. Kolejną korzyścią jest opcja transportu roweru po awarii lub wypadku.
Co więcej - w przypadku zakupu roweru o wartości powyżej 1000 zł, do ubezpieczenia można dobrać bezpłatne OC Dwa Kółka. Obejmuje ono efekty nieumyślnych czynności. Chodzi o szkody wyrządzone na osobach i rzeczach, czyli przykładowo potrącenie pieszego lub wjechanie w inny rower. OC Dwa Kółka zawiera także assistance medyczny po NW, który wynika z użytkowania roweru. Ubezpieczony może skorzystać m. in. z wizyty lekarskiej, transportu do placówki medycznej oraz rehabilitacji.
Wielbicieli mniejszych jednośladów powinno z kolei zainteresować ubezpieczenie Moja Hulajnoga. Ma podobny zakres do swojego rowerowego odpowiednika i obejmuje m. in. wypłatę odszkodowania po utracie hulajnogi oraz zwrot kosztów jej naprawy. To produkt skrojony pod potrzeby rosnącej rzeszy właściciel dwóch mniejszych kółek.
Ubezpieczenia Mój Rower i Moja Hulajnoga są dostępne przy zakupie nowego sprzętu w sklepach partnerów handlowych Santander Consumer Banku – banku od kredytów. Płatność za rower lub hulajnogę najwygodniej zrealizować po uzyskaniu kredytu gotówkowego, który rozbija wydatek na wygodne miesięczne raty.
Po piąte: apetyt rośnie w miarę jeżdżenia
Dzięki kredytowi i niskim ratom w budżecie domowym zostanie wystarczająco dużo środków na sakwy, profesjonalną odzież rowerową lub dodatkowy osprzęt. Bo tak to już jest z jazdą na rowerze. Wszystko zaczyna się od nieśmiałych przygotowań, a już po kilku wycieczkach chce się jechać dalej, szybciej i na jeszcze lepszym sprzęcie.